poniedziałek, 18 sierpnia 2014

12. Make love, not war

- Chcesz jeszcze raz? Musisz mnie wpisać na swoją listę „do zrobienia”, ale na później…

Chris była pełna podziwu dla Andreasa. Od czasu ich wielkiego pojednania prawie nie wychodzili z łóżka. Czasem, jeśli już naprawdę mieli do załatwienia jakieś pierdoły w stylu praca czy zawody… Wellinger najchętniej załatwiłby sobie chorobowe. Werdykt: niezdolny do skakania. Powód: przedawkowanie seksu. Leczenie: więcej seksu.

- Widzisz, jak sportowiec ma coś do zrobienia – robi to od razu.

Leżeli na łóżku, nawet nie fatygując się z jakimkolwiek ubraniem. Po co się wysilać, jak zaraz i tak się to ściągnie? Dlatego chłopakowi wystarczyło tylko złapać ją za ręce i przewrócić na brzuch, po czym uwalić się na niej, żeby czasem nie wstała. A pewne sygnały, jak szarpanie mogły świadczyć, że taki był zamiar. Ale robiła to tylko po to, żeby się z nim podroczyć. Oboje zachowywali się przecież jak głodne zwierzęta.  
- Pieprz się.
- Pieprz się kto?
- Pieprz się, Andi.
- Tak lepiej. – mruknął jej do ucha. W tym samym czasie pewnie ściągałby z niej majtki, ale ich nie miała. Dlatego od razu zabrał się do roboty.

*  *  *
„Bóg chce, abyś go poznał!”
Ale ja nie chcę poznać jego.

Niewysoki brunet przechadzał się ulicami Monachium, gdzie pomieszkiwał, kiedy nie miał nic ważniejszego do roboty. Takie slogany o bogobojnej treści były częścią jakiejś zmasowanej akcji, uwidaczniającej się od niedawna na ulicach bawarskiej stolicy. Rzygać się chciało.
Ostatnio zresztą reagował tak na wszystko. Prawie. Ale nie można mieć zawsze tego, co się chce, prawda? Najlepiej świadczył o tym fakt, że w tak dużym mieście nie mógł znaleźć swojej ulubionej koszuli w kratę. Jakby nie to, że poprzednią poplamił w ogóle nie wychodziłby z domu.
- No, jesteś wreszcie. – powitał go wyższy od niego, trochę hipsterski blondyn. – Ej, mówię do ciebie.
- Tak tak tak. Pogadaj sobie, niech ci ulży.
Blondyn mieszkał tam na stałe, brunet wtedy, kiedy mógł. Inną kwestią jest to, że miał na to coraz mniejszą ochotę. Chłopak denerwował go tak bardzo, że budząc się obok niego co rano nie mówił mu nawet „cześć”. Chciał coraz więcej i więcej - żeby dowiedziała się o nim jego rodzina, opinia publiczna. Czy tak ciężko było mu pojąć, że to oznaczałoby dla niego koniec kariery?
- Możesz mieć ten swój spieprzony humor, ale nie musisz być takim dupkiem, Richard.

*  *  *
Idylla Chris i Andreasa trwałaby pewnie w nieskończoność gdyby nie to, że w ostatniej chwili przypomniało jej się o pewnym znaczącym fakcie. Umówiła się ze Schlierenzauerem na wywiad, prawda? I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jej nowy element mieszkania – smarkaty Niemiec. Przecież Gregor nie mógł go tam zobaczyć. Wprawdzie nie rozmawiali jeszcze o typowo formalnych kwestiach, ale w jakiś sposób oczywistym było, że co się dzieje w Monachium zostaje w Monachium. Oby i dla Andreasa to było tak oczywiste. Jeśli nie, to pewnie całe Ruhpolding zrobiło sobie z nich pożywkę dla plotek.
Dlatego gdy tylko potwierdziła z Austriakiem termin jego przyjazdu wysłała Andiego do domu. Protestował, ale ostatecznie okazało się, że będzie tam też Thea. A to oznaczało, że mama zamiast zajmować się nim zajmie się rozdzielaniem ich od siebie podczas kłótni, które u Wellingerów były już klasyką.
Thea i Andi potrafili się pokłócić o wszystko. Wsadziłeś tyłek na mój fotel, idioto. Wyżarłaś wszystkie płatki czekoladowe, i tak jesteś tak gruba, że się w nim nie mieścisz. A ty czemu nie wyniosłeś śmieci? Przecież wystarczyłoby żebyś po prostu sam wskoczył do kontenera. Finalny skok wielkiego Wellingera. A ty czemu się w ogóle urodziłaś, zakało rodziny? Ale jak to z każdym rodzeństwem – pewnie skoczyliby za sobą w ogień. W piekle, gdzie pewnie razem wylądują za te wszystkie inwektywy.

Chociaż Chris z większą dozą racjonalności przyjmowała związek z Wellim niż on sam kiedy wyjechał poczuła, jakby ktoś odciął jej rękę. Rano było słychać tylko miauczenie – skoro rywal zniknął, Kot postanowił odzyskać straconą pozycję. A fe, rudy tłuściochu. Niestety – dla Kota – Chris przerzuciła się na innego rodzaju sierściuchy. 18-letnie. Zresztą oduczyła się już na każdym kroku rozpieszczać swojego opasłego czworonoga. Andreas nie lubił, gdy nim pachniała. I tak kiedy tylko usłyszała domofon Kot wylądował na balkonie. W końcu jak dotąd nie przepadał za skoczkami.

- Cześć, Gregor! – chciała go na powitanie przytulić, oczywiście przyjacielsko, ale za jego plecami zobaczyła coś jeszcze. Platynowy wyrób kobietopodobny z mało inteligentnym wyrazem twarzy. Chyba coś jej to mówiło. – O, Sandra! Nie wiedziałam, że przyjedziecie we dwoje.

Właściwie nie wiedziała nawet, że dalej są razem. Gregor spojrzał na Chris takim wzrokiem, jakby chciał od razu przeprosić. Ewidentnie blondi nie przyjechała tu bo tak chciał Schlieri. Musiała pełnić rolę psa gończego.
Wskazała im, a właściwie jemu miejsce, ale oczywiście Sandra nie omieszkała usadzić tyłka obok swojego Romeo. Chris nie była zdecydowana na konkretną formę wywiadu, więc na wszelki wypadek przygotowała sobie i dyktafon i kamerę. Ale widząc, jak blond koszmarek przykleił się do Gregora już wiedziała, jak to zrobić.
- Sandra, mogłabyś może usiąść tam? – wskazała na sofę po drugiej stronie pokoju. – Bo będziemy nagrywać kamerą i… sama rozumiesz.
Stiegler z nietęgą miną przesiadła się, a Chris w duchu przybiła sobie piątkę. Nie będą idioci pluć nam w twarz. Nie w tym mieszkaniu.
Sam wywiad wydawał się… ciekawy. Gregorowi jakąś minutę zajęła ocena tego, że Christina nie ma pojęcia o skokach narciarskich. Ale cierpliwie odpowiadał na pytania, nawet te mało trafione. Musiał jednak przyznać, że miała gadane. I dopiero jak zrobiła przerwę, żeby ustawić coś w kamerze miał okazję, by zauważyć coś jeszcze.

Rozglądał się po pokoju, jak to zawsze mimowolnie robi się będąc u kogoś pierwszy raz. A może to on miał taki nawyk? Przecież tak samo zachowywał się u Thei. Cicho, idioto! A co jak Chris nawet myśli potrafi wyniuchać swoim dziennikarskim nosem? Z tego, co wywnioskował ona i Thea się kumplują. Więc Chris może co nieco o nich wiedzieć. A on właśnie przyjechał tu z Sandrą. Houston, mamy problem.
Nie myśl o tym, nie myśl. A ty Chris skończ przestawiać te guziczki i przeprowadź do końca cholerny wywiad! Próbował się skupić na czymś innym. Sandra siedziała z założonymi rękami, widocznie obrażona. Do diabła z tą raszplą. Co by tu innego… I w tym momencie coś przykuło jego wzrok. Spodnie wiszące na oparciu krzesła gdzieś w kącie pokoju. Gdzieś je już widział. Miały charakterystyczną, ledwo widoczną plamkę na kolanie. Jakby wyblakłą od dopierania… To były gacie Wellingera! Kiedyś dla żartu podczas jakiegoś zgrupowania napisali na nich  „Skarbek”, bo jakieś dziewczyny tak za nim wołały, a inni skoczkowie mieli z tego niezły ubaw. Efektem odplamiania był ten wyblakły kleks, ale skąd miały się tu znaleźć spodnie Niemca? Musiało mu się zdawać. Przecież każdy mógł mieć takie…o matko z córką! Półka. Na półce. Czapka. Pomarańczowa. I już wszystko było jasne.
- Wszystko ok, Gregor? Możemy nagrywać dalej?. – Austriak tak zszokował się własnym odkryciem, że jakaś siła odśrodkowa przesunęła go razem z krzesłem, czym przykuł wzrok dwóch kobiet.
- Muszę iść. Do toalety.
- Toaleta jest… - ale nie zdążyła, bo Schlieri już wyparował, jakby się paliło.
Metodą prób i błędów znalazł cholerną łazienkę i miał wrażenie, że zaraz eksploduje mu mózg. Andi, słodki Skarbek, bożyszcze nastolatek posuwa dużo starszą dziennikarkę. Oj, coś mu się zdawało, że to nie była do końca jawna informacja. A to jeszcze bardziej go podekscytowało. Ale numer.

Za to Chris nie była zbyt podekscytowana siedzeniem z Sandrą w jednym pomieszczeniu. Gregor nie przychodził tak długo, że po chwili zrobiło się bardzo niezręcznie.
- Napijesz się może kawy czy czegoś? – Sandi zrobiła wielce zaskoczoną minę, jakby Chris mogła mówić do kogokolwiek poza nią.
- A masz coś zimnego? – dziennikarka miała nadzieję, że nie chodziło jej o alkohol. Jeszcze się spije i zacznie jej odwalać. Zamiast dopytywać zaprosiła ją do kuchni i otworzyła lodówkę.
- Mam zwykłą wodę, gazowaną, smakową, polecam tę z domieszką cyjanku.
- Z czym?
- Boże, przepraszam. Cykuty. Tfu, cebuli. Cytryny, o smaku cytryny!
- Yyy, to może zwykłej niegazowanej.
O, szkoda. W innym wypadku mogłabym cię chociaż zagazować. 
Nikt jeszcze nie działał jej tak na nerwy jak ten blond koszmarek. Masz tę wodę i się nią zatkaj.
W międzyczasie Gregor się uspokoił i mógł już wrócić do normalności. Co oznaczało dla Chris zakończenie wywiadu i rychłe pożegnanie się z dwójką „zakochanych”. Z tego, co wiedziała to Gregor nie był już z Sandrą, a kręcił z Theą. Kręcił – delikatnie powiedziane. Z rozmowy z siostrą Andiego wywnioskowała, że są już po erotycznym bruderszafcie.
Ciekawe, co na to Thea. Ciekawe, co na to Sandra. I Gregor. I Andi. Dziennikarka przyklasnęła w dłonie i poczuła się dokładnie tak samo, jak Gregor po swoim niecodziennym odkryciu.

Nie lubiła wielu rzeczy. Bananów, książek w miękkich okładkach i butów na płaskiej podeszwie. Ale najbardziej nie lubiła oszustów.

________________________________________________________________________
WITAM!

Literacki przestój jak widać mi minął. Dzięki za wszystkie komentarze, które w miarę obficie pojawiają się pod rozdziałami, choć lato nie jest szczególnie pobudzające dla fanów skoków i aż tyle w blogowym świecie nie dzieje się, jak zimą.

Jako, że dokuśtykałam do tych 10 tys. wyświetleń – za co Wam baaardzo dziękuję! – postanowiłam dodać do rozdziału dwa bonusy : ) - pierwszym będzie garść statystyk!

Od początku działalności bloga odwiedziło mnie: 10427 gości
Pojawiło się komentarzy: 142
Oprócz polskich czytelników na bloga wchodzili także (kolejność od największej ilości wyświetleń): Holendrzy, Kenijczycy (: D ), Amerykanie, Niemcy, Ukraińcy, Indonezyjczycy, Banglijczycy, Francuzi, Austriacy, Chorwaci
Najbardziej spodobał się Wam rozdział: bez zaskoczenia – oczywiście 3. "God, thank you for Tom Hilde..."
Szukając mojego bloga w googlach najczęściej wpisujecie: chrisandistory.blogspot.com
Najwięcej wyświetleń mam dzięki: Feuer und Wasser kommt nicht zusammen
Obserwuje mnie: 12 osób
Znormalizowany tekst opowiadania w wordzie jak dotąd zawiera: 63 strony

Dziękuję za wspaniałą przygodę wszystkim osobom, które przyczyniły się do powyższych liczb ; )

A teraz drugi bonus – małe graficzne podsumowanie tego, co mogło najbardziej zaskoczyć w rozdziale!

________________________________________________________________________
Jeśli chciałabyś się znaleźć na Wellingerowej liście "Do zrobienia" - zostaw komentarz!

Aha, mały edit - mój blog został zakwalifikowany do konkursu na Skoczne Opowiadanie Wakacji 2014. Tak tylko mówię, jakbyście chciały się znaleźć na tej Andreasowej liście to za głosik pomogę Wam załatwić wpis :D