- Chcesz jeszcze raz? Musisz mnie
wpisać na swoją listę „do zrobienia”, ale na później…
Chris była pełna podziwu dla
Andreasa. Od czasu ich wielkiego pojednania prawie nie wychodzili z łóżka.
Czasem, jeśli już naprawdę mieli do załatwienia jakieś pierdoły w stylu praca czy zawody… Wellinger najchętniej załatwiłby
sobie chorobowe. Werdykt: niezdolny do skakania. Powód: przedawkowanie seksu.
Leczenie: więcej seksu.
- Widzisz, jak sportowiec ma coś
do zrobienia – robi to od razu.
Leżeli na łóżku, nawet nie
fatygując się z jakimkolwiek ubraniem. Po co się wysilać, jak zaraz i tak się
to ściągnie? Dlatego chłopakowi wystarczyło tylko złapać ją za ręce i
przewrócić na brzuch, po czym uwalić się na niej, żeby czasem nie wstała. A
pewne sygnały, jak szarpanie mogły świadczyć, że taki był zamiar. Ale robiła to
tylko po to, żeby się z nim podroczyć. Oboje zachowywali się przecież jak głodne
zwierzęta.
- Pieprz się.
- Pieprz się kto?
- Pieprz się, Andi.
- Tak lepiej. – mruknął jej do
ucha. W tym samym czasie pewnie ściągałby z niej majtki, ale ich nie miała.
Dlatego od razu zabrał się do roboty.
* * *
„Bóg chce, abyś go poznał!”
Ale ja nie chcę poznać jego.
Niewysoki brunet przechadzał się
ulicami Monachium, gdzie pomieszkiwał, kiedy nie miał nic ważniejszego do
roboty. Takie slogany o bogobojnej treści były częścią jakiejś zmasowanej
akcji, uwidaczniającej się od niedawna na ulicach bawarskiej stolicy. Rzygać
się chciało.
Ostatnio zresztą reagował tak na
wszystko. Prawie. Ale nie można mieć zawsze tego, co się chce, prawda?
Najlepiej świadczył o tym fakt, że w tak dużym mieście nie mógł znaleźć swojej
ulubionej koszuli w kratę. Jakby nie to, że poprzednią poplamił w ogóle nie
wychodziłby z domu.
- No, jesteś wreszcie. – powitał
go wyższy od niego, trochę hipsterski blondyn. – Ej, mówię do ciebie.
- Tak tak tak. Pogadaj sobie,
niech ci ulży.
Blondyn mieszkał tam na stałe,
brunet wtedy, kiedy mógł. Inną kwestią jest to, że miał na to coraz mniejszą
ochotę. Chłopak denerwował go tak bardzo, że budząc się obok niego co rano nie
mówił mu nawet „cześć”. Chciał coraz więcej i więcej - żeby dowiedziała się o
nim jego rodzina, opinia publiczna. Czy tak ciężko było mu pojąć, że to
oznaczałoby dla niego koniec kariery?
- Możesz mieć ten swój spieprzony
humor, ale nie musisz być takim dupkiem, Richard.
* * *
Idylla Chris i Andreasa trwałaby
pewnie w nieskończoność gdyby nie to, że w ostatniej chwili przypomniało jej
się o pewnym znaczącym fakcie. Umówiła się ze Schlierenzauerem na wywiad,
prawda? I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jej nowy element mieszkania –
smarkaty Niemiec. Przecież Gregor nie mógł go tam zobaczyć. Wprawdzie nie
rozmawiali jeszcze o typowo formalnych kwestiach, ale w jakiś sposób oczywistym
było, że co się dzieje w Monachium zostaje w Monachium. Oby i dla Andreasa to
było tak oczywiste. Jeśli nie, to pewnie całe Ruhpolding zrobiło sobie z nich
pożywkę dla plotek.
Dlatego gdy tylko potwierdziła z
Austriakiem termin jego przyjazdu wysłała Andiego do domu. Protestował, ale
ostatecznie okazało się, że będzie tam też Thea. A to oznaczało, że mama
zamiast zajmować się nim zajmie się rozdzielaniem ich od siebie podczas kłótni,
które u Wellingerów były już klasyką.
Thea i Andi potrafili się
pokłócić o wszystko. Wsadziłeś tyłek na
mój fotel, idioto. Wyżarłaś wszystkie płatki czekoladowe, i tak jesteś tak
gruba, że się w nim nie mieścisz. A ty czemu nie wyniosłeś śmieci? Przecież
wystarczyłoby żebyś po prostu sam wskoczył do kontenera. Finalny skok wielkiego
Wellingera. A ty czemu się w ogóle urodziłaś, zakało rodziny? Ale jak to z
każdym rodzeństwem – pewnie skoczyliby za sobą w ogień. W piekle, gdzie pewnie
razem wylądują za te wszystkie inwektywy.
Chociaż Chris z większą dozą
racjonalności przyjmowała związek z Wellim niż on sam kiedy wyjechał poczuła,
jakby ktoś odciął jej rękę. Rano było słychać tylko miauczenie – skoro rywal
zniknął, Kot postanowił odzyskać straconą pozycję. A fe, rudy tłuściochu. Niestety – dla Kota – Chris przerzuciła
się na innego rodzaju sierściuchy. 18-letnie.
Zresztą oduczyła się już na każdym kroku rozpieszczać swojego opasłego
czworonoga. Andreas nie lubił, gdy nim pachniała. I tak kiedy tylko usłyszała
domofon Kot wylądował na balkonie. W końcu jak dotąd nie przepadał za
skoczkami.
- Cześć, Gregor! – chciała go na
powitanie przytulić, oczywiście przyjacielsko, ale za jego plecami zobaczyła
coś jeszcze. Platynowy wyrób kobietopodobny z mało inteligentnym wyrazem
twarzy. Chyba coś jej to mówiło. – O, Sandra! Nie wiedziałam, że przyjedziecie
we dwoje.
Właściwie nie wiedziała nawet, że
dalej są razem. Gregor spojrzał na Chris takim wzrokiem, jakby chciał od razu
przeprosić. Ewidentnie blondi nie przyjechała tu bo tak chciał Schlieri. Musiała
pełnić rolę psa gończego.
Wskazała im, a właściwie jemu
miejsce, ale oczywiście Sandra nie omieszkała usadzić tyłka obok swojego Romeo.
Chris nie była zdecydowana na konkretną formę wywiadu, więc na wszelki wypadek
przygotowała sobie i dyktafon i kamerę. Ale widząc, jak blond koszmarek
przykleił się do Gregora już wiedziała, jak to zrobić.
- Sandra, mogłabyś może usiąść
tam? – wskazała na sofę po drugiej stronie pokoju. – Bo będziemy nagrywać
kamerą i… sama rozumiesz.
Stiegler z nietęgą miną przesiadła
się, a Chris w duchu przybiła sobie piątkę. Nie
będą idioci pluć nam w twarz. Nie w tym mieszkaniu.
Sam wywiad wydawał się… ciekawy.
Gregorowi jakąś minutę zajęła ocena tego, że Christina nie ma pojęcia o skokach
narciarskich. Ale cierpliwie odpowiadał na pytania, nawet te mało trafione.
Musiał jednak przyznać, że miała gadane. I dopiero jak zrobiła przerwę, żeby
ustawić coś w kamerze miał okazję, by zauważyć coś jeszcze.
Rozglądał się po pokoju, jak to
zawsze mimowolnie robi się będąc u kogoś pierwszy raz. A może to on miał taki
nawyk? Przecież tak samo zachowywał się u Thei. Cicho, idioto! A co jak Chris nawet myśli potrafi wyniuchać swoim
dziennikarskim nosem? Z tego, co wywnioskował ona i Thea się kumplują. Więc
Chris może co nieco o nich wiedzieć. A on właśnie przyjechał tu z Sandrą. Houston, mamy problem.
Nie myśl o tym, nie myśl. A ty
Chris skończ przestawiać te guziczki i przeprowadź do końca cholerny wywiad!
Próbował się skupić na czymś innym. Sandra siedziała z założonymi rękami,
widocznie obrażona. Do diabła z tą raszplą. Co by tu innego… I w tym momencie
coś przykuło jego wzrok. Spodnie wiszące na oparciu krzesła gdzieś w kącie
pokoju. Gdzieś je już widział. Miały charakterystyczną, ledwo widoczną plamkę
na kolanie. Jakby wyblakłą od dopierania… To były gacie Wellingera! Kiedyś dla
żartu podczas jakiegoś zgrupowania napisali na nich „Skarbek”, bo jakieś dziewczyny tak za nim
wołały, a inni skoczkowie mieli z tego niezły ubaw. Efektem odplamiania był ten
wyblakły kleks, ale skąd miały się tu znaleźć spodnie Niemca? Musiało mu się
zdawać. Przecież każdy mógł mieć takie…o
matko z córką! Półka. Na półce. Czapka. Pomarańczowa. I już wszystko było
jasne.
- Wszystko ok, Gregor? Możemy
nagrywać dalej?. – Austriak tak zszokował się własnym odkryciem, że jakaś siła
odśrodkowa przesunęła go razem z krzesłem, czym przykuł wzrok dwóch kobiet.
- Muszę iść. Do toalety.
- Toaleta jest… - ale nie
zdążyła, bo Schlieri już wyparował, jakby się paliło.
Metodą prób i błędów znalazł
cholerną łazienkę i miał wrażenie, że zaraz eksploduje mu mózg. Andi, słodki
Skarbek, bożyszcze nastolatek posuwa dużo starszą dziennikarkę. Oj, coś mu się
zdawało, że to nie była do końca jawna informacja. A to jeszcze bardziej go podekscytowało. Ale numer.
Za to Chris nie była zbyt
podekscytowana siedzeniem z Sandrą w jednym pomieszczeniu. Gregor nie
przychodził tak długo, że po chwili zrobiło się bardzo niezręcznie.
- Napijesz się może kawy czy
czegoś? – Sandi zrobiła wielce zaskoczoną minę, jakby Chris mogła mówić do
kogokolwiek poza nią.
- A masz coś zimnego? –
dziennikarka miała nadzieję, że nie chodziło jej o alkohol. Jeszcze się spije i
zacznie jej odwalać. Zamiast dopytywać zaprosiła ją do kuchni i otworzyła
lodówkę.
- Mam zwykłą wodę, gazowaną,
smakową, polecam tę z domieszką cyjanku.
- Z czym?
- Boże, przepraszam. Cykuty. Tfu,
cebuli. Cytryny, o smaku cytryny!
- Yyy, to może zwykłej
niegazowanej.
O, szkoda. W innym wypadku mogłabym cię chociaż zagazować.
Nikt
jeszcze nie działał jej tak na nerwy jak ten blond koszmarek. Masz tę wodę i
się nią zatkaj.
W międzyczasie Gregor się
uspokoił i mógł już wrócić do normalności. Co oznaczało dla Chris zakończenie
wywiadu i rychłe pożegnanie się z dwójką „zakochanych”. Z tego, co wiedziała to
Gregor nie był już z Sandrą, a kręcił z Theą. Kręcił – delikatnie powiedziane.
Z rozmowy z siostrą Andiego wywnioskowała, że są już po erotycznym
bruderszafcie.
Ciekawe, co na to Thea. Ciekawe, co na to Sandra. I Gregor. I Andi.
Dziennikarka przyklasnęła w dłonie i poczuła się dokładnie tak samo, jak Gregor
po swoim niecodziennym odkryciu.
Nie lubiła wielu rzeczy. Bananów,
książek w miękkich okładkach i butów na płaskiej podeszwie. Ale najbardziej nie
lubiła oszustów.
________________________________________________________________________
WITAM!
Literacki przestój jak widać mi
minął. Dzięki za wszystkie komentarze, które w miarę obficie pojawiają się pod
rozdziałami, choć lato nie jest szczególnie pobudzające dla fanów skoków i aż
tyle w blogowym świecie nie dzieje się, jak zimą.
Jako, że dokuśtykałam do tych 10
tys. wyświetleń – za co Wam baaardzo dziękuję! – postanowiłam dodać do
rozdziału dwa bonusy : ) - pierwszym będzie garść statystyk!
Od początku działalności bloga
odwiedziło mnie: 10427 gości
Pojawiło się komentarzy: 142
Oprócz polskich czytelników na bloga
wchodzili także (kolejność od największej ilości wyświetleń): Holendrzy,
Kenijczycy (: D ), Amerykanie, Niemcy, Ukraińcy, Indonezyjczycy, Banglijczycy,
Francuzi, Austriacy, Chorwaci
Najbardziej spodobał się Wam
rozdział: bez zaskoczenia – oczywiście 3. "God, thank you for Tom Hilde..."
Szukając mojego bloga w googlach
najczęściej wpisujecie: chrisandistory.blogspot.com
Najwięcej wyświetleń mam dzięki: Feuer und Wasser kommt nicht zusammen
Obserwuje mnie: 12 osób
Znormalizowany tekst opowiadania
w wordzie jak dotąd zawiera: 63 strony
Dziękuję za wspaniałą przygodę
wszystkim osobom, które przyczyniły się do powyższych liczb ; )
A teraz drugi bonus – małe
graficzne podsumowanie tego, co mogło najbardziej zaskoczyć w rozdziale!
________________________________________________________________________
Jeśli chciałabyś się znaleźć na Wellingerowej liście "Do zrobienia" - zostaw komentarz!
Aha, mały edit - mój blog został zakwalifikowany do konkursu na Skoczne Opowiadanie Wakacji 2014. Tak tylko mówię, jakbyście chciały się znaleźć na tej Andreasowej liście to za głosik pomogę Wam załatwić wpis :D
link do sondy---> http://skijumpinglover.blogspot.com/