_________________________________________________________________________
OGŁOSZENIA PARAFIALNE
Tym razem wyjątkowo kilka słów od prowadzącej wjedzie na początku.
Po pierwsze: chciałam Was zaprosić do zakładki "Oni" - zauważyłam po statystykach, że niewiele z Was ją zauważyło, a coś mi się zdaje, że może się spodobać ;)
Po drugie: rozdział zawiera treści nieodpowiednie dla czytelników niepełnoletnich oraz takie, które mogą urazić niektórych dorosłych. Czytasz na własną odpowiedzialność. (Szacun, jak ktoś będzie wiedział, z czego to ściągnęłam :D)
__________________________________________________________________________
- Andreas. Andreas, obudź się.
I tak od kilku minut. Bez
odbioru. Jak się spodziewała, chłopak był nie do ruszenia. Na jej głos w ogóle
nie reagował, a kiedy próbowała go poszturchiwać tylko mruczał coś pod nosem,
aż w końcu obrócił się do niej plecami i spał w najlepsze.
No pięknie. I co ona teraz zrobi? Odholuje go do pokoju dźwigiem? O
nie.
- Do cholery, wstawaj. Wstawaj,
wstawaj, wstawaj! – wzięła go za ramię i miotała nim w każdą stronę, aż się
doczekała. Jaśnie pan uchylił jedno oko i uraczył ją zirytowanym spojrzeniem.
- Co jest? Pali się? – powiedział
zachrypniętym głosem i przykrył się szczelniej.
- Miałeś nie zasypiać, pamiętasz?
A teraz zbieraj się do siebie, pewnie już cię szukają.
- No na pewno. – prychnął w
odpowiedzi i przewrócił się na drugi bok. Ani myślał się stamtąd ruszać.
Bezczelny gnojek.
- Czyli śpisz dalej?
- Spróbuj mnie powstrzymać.
Żaden problem.
Odczekała chwilę, dając mu fałszywe
poczucie bezpieczeństwa, po czym po cichu odliczyła: na trzy, czte-ry! Przy ostatniej sylabie Andi uchylił jedną
powiekę, ale nie zdążył się uchronić przed tragedią. Chris z użyciem całej
swojej siły łaskotała go, wbijając palce pod żebra, nie zwracając uwagi na jego
krzyki.
- Przestań, błagam! Chris! –
wrzeszczał na zmianę ze śmianiem się jak obłąkany, ale dziennikarka była
nieugięta.
- A wstaniesz? – spytała i na
chwilę wstrzymała natarcie, wciąż trzymając ręce na jego brzuchu. Chłopak już
miał odpowiedzieć, ale się zawahał. Po momencie ciszy uśmiechnął się i rzucił
krótkie „nie”. Tym razem jednak był przygotowany na atak i wyciągnął przed
siebie ręce - gotowy powstrzymać bestię, jaką obudził w Christinie.
Złapał ją za przedramiona i
próbował przechylić szalę na swoją stronę. Słowem – chciał się zemścić. Skąd
miał wiedzieć, że Chris jak na kobietę jest całkiem silna? Biedny blondasek. Już wkrótce siedziała na nim okrakiem i po chwili
siłowania przygwoździła jego nadgarstki do materaca.
Oboje dyszeli po ciężkiej walce,
trwającej dobre dziesięć minut. Ile to
trzeba się w życiu namęczyć… Ale Chris zawsze dostawała to, czego chciała i
nieważne ile siły i determinacji musiała w to włożyć. Aktualnie tym, co chciała
był on. A tak się składało, że leżał pod nią – bezbronny jak małe dziecko.
Pozwoliła sobie na kilka sekund wpatrywania się w intensywnie niebieskie oczy,
czego nie omieszkał zauważyć. Wybacz,
Heckmann, ale każdy sportowiec korzysta czasem ze słabości innych.
Podczas, gdy ona rozmyślała
sobie, jak ładnie wygląda, kiedy jest taki pokrzywdzony przez los chłopak
szarpnął rękoma i przewrócił ją na plecy tak szybko, że nie miała szans na
reakcję.
- To za łaskotanie – powiedział,
wbijając jej palce pod żebra. – A to za budzenie.
Bez żadnych skrupułów dźgał ją po
całym ciele, w szczególności po brzuchu. Chris nie miała już siły krzyczeć, a
po chwili i jemu zabrakło energii. Opadł na nią, podtrzymując się jedynie na
łokciach ułożonych po obu stronach jej głowy.
Jakiś czas wracali do normalnego
stanu, bez zadyszki. Dopiero po opadnięciu atmosfery pola bitwy oboje lekko się
spięli. Jednocześnie zaczęli zdawać sobie sprawę z tego w jakiej leżą pozycji.
Andreas w ferworze walki ułożył się między jej nogami, a ona oplotła mu biodra
łydkami, próbując go odpychać, kiedy łaskotał.
W głowach zapaliły im się
czerwone lampki. Co robić – odsunąć się i udawać, że nie ma żadnego napięcia,
czy leżeć tak, aż cali zdrętwieją? Z każdą sekundą robiło się coraz bardziej
niezręcznie, ale żadne nie mogło się zebrać na jakikolwiek ruch. Do czasu.
Andreasowi nie dawało spokoju to,
jak blisko siebie są ich ciała. Czuł jej oddech, pracującą przy tym przeponę,
poruszenie i napięcie każdego mięśnia. Zachowywał się zupełnie jak ona, gdy górowała
nad nim i wpatrywała się w najbardziej błękitne oczy, jakie istniały w Bawarii.
Wcale nie chciał się odsuwać, wręcz przeciwnie – chciał być jeszcze bliżej. Chciał więcej.
Dlatego nie mógł się powstrzymać.
Nie przed tym jednym. Powoli obniżał głowę, nie zrywając przy tym kontaktu
wzrokowego. Kiedy dotknął ustami jej szyi Chris przeszedł dreszcz, jednak
inaczej, niż zwykle. Wraz z nim dopadła ją fala podniecenia -coraz większa, im
więcej mokrych śladów zostawiał wzdłuż jej szczęki.
Kątem oka zauważył, jak uchyliła
wargi. Od razu przeniósł się w górę i pocałował ją. Bez żadnego wstępnego
cmokania – wpił się w jej usta z całą namiętnością, jaką miał w sobie.
Dziewczyna przesunęła dłońmi po jego ramionach, w końcu obejmując go i jeszcze
bliżej przyciągając do siebie. Zdziwił się – za każdym razem, gdy byli w
podobnej sytuacji wykręcała się, musiała gdzieś wyjść, nie miała czasu.
Odbierał to tak, jakby szukała pretekstu by ostudzić jego zapał, żeby czasem
nie doszło do niczego więcej – choć Andreas wcale do tego nie dążył. A teraz?
Jeszcze kilkanaście minut temu wyrzucała go z łóżka. To mogło oznaczać, że to ten moment.
Sama myśl przeraziła chłopaka.
Nie dlatego, że nie chciał – był facetem i jak każdy inny samiec posiadał w
mózgu miejsce zarezerwowane specjalnie na to. Dziesiątki razy wyobrażał ją
sobie nago – w różnych konfiguracjach, ale wtedy był przekonany, że i tak nigdy
nie będzie jej miał. Potem musiał powstrzymywać się przed zbytnią
natarczywością, gdy kusiła go przykrótkim ręcznikiem czy dotykiem, od którego
dostawał gęsiej skórki. Teraz wiedział, że chciała tego tak bardzo, jak on – co
byłoby wspaniałą wiadomością gdyby nie stres, który palił go od środka.
Nigdy nie pytał o to, ilu miała
facetów. W ogóle nigdy nie rozmawiali na takie tematy. Ale na pewno była
bardziej doświadczona. Co, jeśli zrobi coś nie tak albo będzie drętwo? Od czego
zacząć? Dalej całować, dotykać, czy może od razu zrzucić z niej ubrania?
Wyczuła, że się spiął i chyba nie
za bardzo wiedział, za co się zabrać. A ona wiedziała, co robi? Przeszło jej
przez myśl, że może nie powinna… Ale szybko to w sobie stłumiła. Zamiast
rozmyślać w nieskończoność nad moralnymi rozterkami postanowiła ułatwić to zadanie.
Wsunęła mu dłonie pod koszulkę, gładząc delikatną skórę pleców, po czym
całkowicie go zaskoczyła – koszulka powędrowała w górę i przy małej pomocy
Andiego wylądowała na podłodze. Spojrzała mu w oczy tak, by nie pozostawić
żadnych wątpliwości odnośnie intencji. Wiedział
już, co robić.
Nadal się całowali, a Chris znów
objęła go za kark, raz po raz wędrując rękami po plecach chłopaka lub wplątując
mu palce we włosy. Błagała go w myślach, by się tak nie guzdrał. Nie mogła już
dłużej wytrzymać, ale nie chciała go stresować jeszcze bardziej. Dlatego
cierpliwie czekała, aż drżącymi dłońmi ściągnie z niej bluzkę i sparaliżuje go,
gdy tylko okaże się, że nie miała pod spodem nic więcej.
Teraz i on zaczął się spieszyć –
atmosfera wzrosła do poziomu wrzenia, a blondynka ponownie bezbłędnie go
wyczuła. W jednej chwili zaczęli ściągać z siebie nawzajem resztę ubrań i
bieliznę. Jedyne spowolnienie nastąpiło, gdy Andreas miał pozbawić ją ostatniej
części garderoby – koronkowych szortów. Gdy w końcu się odważył zsuwał je
powoli, muskając przy okazji jej uda i łydki.
Sięgnął ręką do kieszeni spodni.
Dokładnie wiedziała, czego on szuka.
- Nie musisz. Biorę tabletki.
Przylgnął do niej. Nic nie powiedział,
bo i tak nic nie przeszłoby mu przez gardło. Przesunął palcami po jej skroni,
lekko wplątując palce w długie blond włosy. Obserwował, jak zamknęła oczy i
odchyliła do tyłu głowę, głośno wydychając powietrze. On sam zacisnął zęby, by
nie dać po sobie poznać, jak bardzo obezwładniało go to, co odczuwał. Jednak z
każdym kolejnym ruchem przestawał maskować nierówny oddech. Dźwięki, jakie
oboje wydawali stawały się coraz głośniejsze.
Uchyliła powieki. Andreas,
wsparty na łokciach poruszał się szybciej i szybciej, doprowadzając ją do
szaleństwa. Siebie zresztą też. Wyczuła odpowiedni moment i mocno go
przytuliła. Chłopak ukrył twarz w zagłębieniu jej szyi i mocno wbił palce powyżej
dość wystającego biodra. Chris jęknęła – nie przez dość bolesny gest, ale przez
falę gorąca, która do nich docierała.
* * *
Leżeli obok siebie cali przykryci
kocem. Dopiero po kilku minutach doszli do siebie i powoli zaczynali zdawać
sobie sprawę z tego, co się przed chwilą stało. Milczeli, co było dość
niezręczne, dlatego Chris postanowiła to przerwać.
- Kiedy miałeś swój pierwszy raz?
Andi podniósł się lekko i spojrzał
na zegar wiszący na ścianie.
- Jakieś sześć minut temu.
Gdy dotarło do niej co powiedział
i co to oznaczało w praktyce niemal zadławiła się własnym językiem. Była pierwsza. Już na zawsze miał
zapamiętać to, co wydarzyło się przed chwilą na tym łóżku. Nie była po prostu
kolejną dziewczyną, z którą to zrobił – tak, jak on był którymś z kolei dla
niej.
- Było aż tak źle? – spytał z
nutą rezygnacji w głosie.
- Nie, wręcz przeciwnie. Po
prostu pytam. – skłamała. Jasne, nie było źle. Nie było jednak żadnych
wątpliwości, że nie miał doświadczenia. Ale nie sądziła, że w ogóle. Gdyby
wiedziała wcześniej nie doszłoby do tego. Wciąż nie była pewna, co czuje i czy
chce, żeby łączyło ich coś więcej poza przelotną relacją. Teraz już nie było
odwrotu. Chociaż może i był…
Wciąż zszokowana tym, co
powiedział o stanie swojej cnoty zapomniała, że jakąś godzinę wcześniej
wyganiała go z pokoju, bo „pewnie już go szukają”.
- Andreas, musisz wracać do
siebie.
- Wiem.
Przesunął się na brzeg łóżka i
zaczął ubierać. Christina wstała i włożyła na siebie tę samą piżamę, którą
miała na sobie zanim przyszedł. Kiedy obok niego usiadła był już gotowy do
wyjścia. Nie za bardzo wiedząc, co zrobić lub powiedzieć ułożyła głowę na jego
ramieniu. Chłopak obrócił się w jej stronę i krótko pocałował, po czym uśmiechnął
się i szepnął: - Dobranoc.
* * *
Ostatni dzień Soczi. Ostatni
normalny, bo jutro mieli się już tylko pakować i odlecieć do Niemiec. Niektórzy
nadgorliwcy, jak Freitag byli dawno spakowani, ale w jego przypadku to akurat
nic dziwnego – co niby mógł robić? Kiedy medalowa czwórka bawiła się u Austriaków
i fotografowała z fanami on siedział w swoim pokoju. Wyciągali go wprawdzie,
ale po co miałby z nimi wychodzić? On niczego nie wygrał, więc niczego nie
świętował.
Andi jakoś nie myślał o
pakowaniu. Ciągle nie wierzył w to, co się wydarzyło między nim a Christiną.
Odnosił wrażenie, że coś się w nim zmieniło. Zniknęło dziecko, którym był do
tej pory. Od teraz mógł nazywać siebie „mężczyzną”. Chyba. Bo to, jak rozbijał na czynniki pierwsze ich relację nie
było do końca dojrzałe. Od rana napisał jej kilka smsów, ale na żaden nie
odpowiedziała. Martwiło go trochę, ale w końcu nie był jej jedynym zajęciem. Może
zajmowała się czymś innym? Przecież dla niej to też był ostatni dzień.
Dopiero siedząc przy kolacji
zaczął się zastanawiać, czy na pewno wszystko było w porządku. Dziubał widelcem
po całym talerzu, doprowadzając Wanka do szału.
- Możesz przestać się bawić i
jeść jak normalny człowiek?
- Aha, czyli jak ty? –
odpowiedział mu rozeźlony. Czemu zawsze jego musiał się doczepić?
- Oho, pan olimpijczyk jest nie w
humorze. Kto cię skrzywdził, Andi? Powiedz wujkowi.
Przy ich stoliku poniósł się cichy
chichot. Naprawdę musieli go traktować jak dzieciucha? Westchnął zrezygnowany i
wyszedł – nie mógł już dłużej wytrzymać w niepewności.
Od razu, jak znalazł się na
świeżym powietrzu wykręcił jej numer. Abonent
czasowo niedostępny. Jeszcze raz. I jeszcze. Coś było nie tak.
Poszedł do niej, ale jedynym, co
pocałował była klamka. W recepcji powinien się czegoś dowiedzieć.
- Zwykle nie wolno udzielać
takich informacji, no ale jak pan mówi, że to pilne i chodzi o wywiad… -
przygruba, starsza pani zlustrowała wzrokiem jego sportowy strój i kartkowała
swoje zapiski. – Christina Heckmann… Jest. Wymeldowała się dzisiaj razem z
innym dziennikarzem.
_________________________________________________________________________
Jeśli też chciałybyście z Andim... no, po prostu zostawcie komentarz :D